czwartek, 29 stycznia 2009
środa, 28 stycznia 2009
Koniec miesiąca miodowego?
Czy zapowiada to bardziej krytyczne spojrzenie artystów na Obamę?
Warto pamiętać, że Bush nie miał słodko.
środa, 21 stycznia 2009
Mam wrażenie, że wciąż odpowiadam na te same pytania. Rozmowa z Peterem Fussem.
KASZEL: Jak i kiedy "urodził" się Peter Fuss? Czy Peter Fuss to jedna osoba czy jest was więcej? A może Fuss też była kobietą?
FUSS: Jeśli Peter Fuss jest kobietą, to powinien wydepilować nogi i przestać nosić kalesony. Ale proszę, nie zaczynajmy w ten sposób. Bezustanne odpowiadanie na pytanie kim jest Peter Fuss zaczyna być męczące...
K: To zacznijmy jeszcze raz: Jak było w Miami?
F: Ciepło.
K: Jako jedyny Polak brałeś udział w Primary Flight Art Basel, obok ciebie prawdziwe gwiazdy i legendy street artu: Shepard Fairey, Ron English, Blek le Rat. Czujesz się doceniony, występując w gronie najważniejszych postaci światowego street artu?
F: Tak naprawdę jakie to ma znaczenie z kim bierzesz udział w imprezie? Jeśli zrobisz gównianą pracę, to ona będzie gówniana, nawet jeśli ścianę obok zrobi Shepard Fairey. A jeśli twoja praca jest dobra, to będzie też dobra wtedy, kiedy ścianę obok zrobi nikomu nie znana załoga spod Ciechocinka. Zawsze śmieszyły mnie te listy wystaw zbiorowych i indywidualnych, które artyści wpisywali sobie w swoje bio na stronę www, czy w katalogi. Co z tego, że w 2002 miałeś 3 wystawy indywidualne i 6 zbiorowych, z czego jedna odbyła się w Zachęcie, skoro teraz robisz takie pawie, że nie można na to patrzeć?
K: W Miami zrobiłeś bardzo przewrotną pracę People die in Ruararta. Na pierwszy rzut oka, to kolejny projekt społeczny, jakich wiele, mający na celu aktywizować ludzi do działania. Szybko jednak, okazuje się, że to projekt obnażający zużycie takich przekazów. Nie ma takiego miejsca jak Ruararta. Jakie były reakcje ludzi na tę pracę?
F: Wiele osób podchodziło, patrzyło i odchodziło w przekonaniu, że oto jakiś nawiedzony artysta-humanista chce im powiedzieć o kolejnym miejscu gdzieś w Afryce, gdzie ludzie umierają z powodu głodu, AIDS, albo wyrzynając się nawzajem. Oni przywykli do takich przekazów. Nie robi to na nich większego wrażenia. Co z tego, że Hutu poderżną gardła kolejnym setkom Tutsich? Co z tego, że gdzieś w Darfurze, gwałcą i zabijają? Oni nawet się nie zastanawiają czy są to doniesienia z Afryki, czy Azji. Po prostu w codzienną porcję newsów ze świata wpisana jest porcja złych newsów o bombach, zamachach, konfliktach. To codzienna kilkusekundowa porcja trupów w newsach, tak samo normalna i naturalna jak porcja spotów reklamowych przed programem.
K: Wierzysz w boga?
F: Nie odpowiem na to pytanie. Dotykałem tematów religii i religijności, i nie chciałbym, aby moje prace były czytane przez pryzmat tego, że jestem zgorzkniałym ateistą, albo żarliwym Świadkiem Jehowy.
K: Wziąłeś, albo wziąłbyś ślub kościelny?
F: Nie.
K: Prace This picture is not for sale, Kaczyński i Kaczyński mylą mi się, czy seria Czasami wstydzę się być Polakiem bardzo wprost ustosunkowywały się do tego, co działo się w polskiej polityce. Po co zrobiłeś te prace?
F: Miałem już dosyć tej parady moralnych karłów trzymających za ręce chamów i narodowców, którzy chcieli decydować za mnie co jest złe, a co dobre, jak mam żyć i jak wychowywać własne dzieci.
K: Myślisz, że sztuka może coś zmienić w myśleniu ludzi? Myślisz, że dzięki tobie
chociaż jedna osoba w ostatnich wyborach zagłosowała inaczej?
F: Może zmienić. Może otworzyć ludziom głowy. I to jest fascynujące w sztuce, muzyce, literaturze, filmie. Jednak nie wierzę w sztukę na usługach idei, religii, polityki. Czy ktoś zagłosował inaczej przeze mnie? Nie wiem. Ale jeśli w jakimś stopniu przyczyniłem się do upadku IV RP, to cieszę się z tego niezmiernie.
K: A ty? Głosowałeś? Na kogo?
F: Głosowałem. Oczywiście nie na Kaczyńskich.
K: Twoja najgłośniejsza wystawa Jesus Christ King of Poland nie spodobała się wielu ludziom. Twoim billboardem Żydzi won z katolickiego kraju zainteresowała się prokuratura i byłeś poszukiwany przez policję za szerzenie nienawiści rasowej. Billboard przez wiele osób mógł być czytany dosłownie. Co byś powiedział tym, którzy poczuli się urażeni i którzy byli przekonani, że po raz kolejny są atakowani przez jakiegoś rasistowskiego świra? Nie masz ochoty ich przeprosić?
F: Myślę, że nie mam za co przepraszać. Mam nadzieję, że nawet jeśli ktoś w pierwszej chwili odebrał to za rasistowski atak, później zrozumiał jaki był rzeczywisty przekaz.
K: Z drugiej strony za ten billboard byłeś też ścigany za obrazę głowy państwa.
Ktoś z kancelarii prezydenta wypowiadał się w mediach, że to skandal. Chciałbyś
coś powiedzieć Lechowi Kaczyńskiemu?
F: Lechowi Kaczyńskiemu mogę jedynie powiedzieć, żeby już spierdalał. Czas najwyższy.
K: A jakiemu politykowi podałbyś rękę, tak jak Obey Barackowi Obamie?
F: Chyba żadnemu.
K: Co sądzisz o cenzurze w sztuce? Czy są jakieś granice, których artysta nie
powinien przekraczać? Jakie to są granice?
F: Cenzura ma różne formy. Czasem jest spektakularna, komentowana w mediach, a często odbywa się „po cichu”. Nie ma nic bardziej żałosnego niż zlękniony kurator, który „profilaktycznie” usuwa prace z wystawy. Od wyznaczania i przekraczania granic w sztuce są artyści, a nie urzędnicy i kuratorzy.
K: A jeżeli ktoś swoją sztuką krzywdzi innych, to czy jest to okej?
F: Ale jaką krzywdę masz na myśli? Jeśli ktoś zrobi eksponat z żywych zwierząt, czy ludzi, wbrew ich woli, jeśli przynosi im to ból, albo poniżenie – to na pewno nie jest ok. Ale jeśli są to takie krzywdy jakie katolikom w tym kraju wyrządziła Nieznalska wieszając fiuta na krzyżu, albo Cattelan przygniatając papieża meteorytem, to nie przesadzajmy z tymi krzywdami. Jeśli kogoś to obraża, to wcale nie musi tego oglądać. Ale niech nie pozbawia mnie, którego takie rzeczy nie obrażają, możliwości ich oglądania.
K: Dużo się o tobie mówi i pisze. Każda twoja wystawa, każda praca wywołuje emocje i jest szeroko komentowana w mediach. Piszą o tobie w prasie, mówią w telewizji, dzieciaki komentują twoje prace na forach internetowych, a na myspace jakiejś młodej dziewczyny znaleźliśmy wpis, że ludzie, których chciałaby poznać to Peter Fuss i Jezus Chrystus. Jak myślisz skąd się bierze tak duże zainteresowanie twoja osobą i tym co robisz ?
F: Nie wiem. Nie analizuję tego.
K: Czujesz się gwiazdą?
F: Gwiazdą? Gwiazdy trafiają na okładki kolorowych pism. Ja jeszcze nie byłem na żadnej okładce, więc gwiazdą na pewno nie jestem. Chociaż ostatnio jedna z moich prac miała trafić na okładkę książki. Ale ostatecznie do druku poszła inna okładka. Zresztą obiektywnie mówiąc - lepsza.
K: Śledziliśmy reakcje i komentarze na jedną z ostatnich serii twoich prac War has started. Zastanawiające jest, że seria ta została bardzo dobrze przyjęta w różnych krajach, a w Polsce została przyjęta najgorzej. Zarzucano ci, że upodobniłeś się do Banksyego.
F: Nie doszukiwałbym się źródła tego w jakiejś polskiej specyfice. Porównywanie mnie do Banksyego, to nie jest wynik ukrytych narodowych cech, to się bierze raczej z dyletanctwa. Jeśli ktoś zarzuca mi, że moje prace są rżnięte z Banksyego, to co powie o takim Eelusie, albo Dolku? Pewnie w ogóle pomyśli, że to Banksy.
K: Czy Peter Fuss jest pesymistą odbierającym świat w czarno-białych kolorach? Takie są twoje prace. Trzy billboardy o miłości zrobione z okazji walentynek to jeden wielki dół. Chyba nie tylko taka jest rzeczywistość? Czy możemy liczyć na to, że zrobisz kiedyś coś radosnego i pozytywnego?
F: Mam takie postanowienie noworoczne: zrobić coś radosnego, pozytywnego i w różowych kolorach.
K: Czy myślisz, że twoje prace zawisną kiedyś na wystawie w CSW? Co musiałoby się wydarzyć?
F: Nic szczególnego nie musiałoby się wydarzyć, po prostu ktoś musiałby mnie tam zaprosić. Ale dlaczego pytasz o CSW akurat? Co najmniej tak, jakby ambicją każdego artysty w tym kraju było zrobić wystawę w CSW, a potem to już można umierać. Widziałem kilka gównianych wystaw w CSW. Ważniejsze od tego gdzie, jest to, żeby robić wystawy dobre.
K: Wieszasz swoje prace na ulicy w czasie dnia czy w nocy? Czy ktoś kiedyś widział
Petera Fussa, jak smaruje klejem billboard?
F: Różnie, czasem w dzień, czasem w nocy. Może ktoś widział. Nie wiem, zajęty byłem smarowaniem.
K: Gratulujemy spektakularnej sprzedaży twojej pracy For the laugh of god w lońdynskim Philips de Pury. Czy odczuwasz jakieś pozytywne skutki tej aukcji, coś ona w twoim życiu zmieniła?
F: Sprzedaję więcej i drożej.
K: Czy jesteś lubiany w środowisku streetartowym? Odnieśliśmy wrażenie, że na
forum vlepvnetu (największego forum streetartowego w Polsce) raczej nie pałają
do ciebie sympatią. Ktoś nawet stwierdził, że się na twój widok porzyga.
F: Nie wiem co to „środowisko streetartowe”. Nie wszyscy muszą mnie lubić i sikać w majty na mój widok. Niektórzy mogą się porzygać. Ich sprawa.
K: A prace których polskich artystów street artu ci się podobają?
F: Lubię to co robi Zbiok, m-city, FRM-kid czy Krik. Bardzo też lubię wrocławskie sówki. Są sympatyczne. Nie wiem kto je robi.
K: Czy jest artysta z którym chciałbyś współpracować?
F: Chciałbym zagrać z kolegami z The Clash.
K: A o czym Peter Fuss nie zrobi pracy?
F: Nie wiem. Nie mam programu, więc nie wiem co się w nim nie mieści.
K: Czy twoja mama wie, że jesteś Peterem Fussem?
F: Wie. Przechowuje gazety ze wzmiankami o mnie.
K: Co u ciebie w domu wisi na ścianie?
F: Zbiok, Fairey.
K: Czy Peter Fuss jest od czegoś uzależniony?
F: Nie wiem. Ale kiedy zdam sobie z tego sprawę, to pójdę sie leczyć
K: Umiesz gotować?
F: Wcale.
K: Masz w szafie garnitur?
F: Jeden. Na pogrzeby.
K: Co cię wkurwia?
F: Zbyt dużo rzeczy.
K: Czego się boisz?
F: Śmierci.
K: Czego się wstydzisz?
F: Wstydzę się powiedzieć.
K: Czy Peter Fuss czasami płacze?
F: Jak się mocno wzruszy.
K: Jak spędzasz wolny czas?
F: Nic nie robiąc.
K: Gdzie wybierasz sie na najbliższe wakacje?
F: Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy.
K: Lubisz udzielać wywiadów?
F: Mam wrażenie, że wciąż odpowiadam na te same pytania...
poniedziałek, 19 stycznia 2009
Obama, google i żaba
Obama Sheparda już w National Portrait Gallery. Fairey wystąpił z tej okazji pod krawatem. Gratulujemy. Poza tym artysta został poproszony o zrobienie loga google z okazji Dnia Martina Luthera Kinga.
Już zaraz na google.com
A my polecamy najnowszy sieciowy hit: www.obamiconme.pastemagazine.com
sobota, 10 stycznia 2009
Mark Jenkins
Mark Jenkins urodził się w 1970 w Stanach. Wymyślił własną technikę rzeźbiarską. Tworzy w przestrzeni miejskiej instalacje z taśmy klejącej.
Mark "odkrył" swój sposób na robienie rzeźb kiedy był małym chłopcem i w czasie lekcji okleił taśmą klejąca ołówek. Nauczycielka zwróciła mu wtedy uwagę, żeby nie marnował tak taśmy. Zapomniał o tym, aż do czasu kiedy 20 lat poźniej uczył angielskiego w Rio de Janeiro. Miał wtedy bardzo dużo wolnego czasu i pewnego dnia z nudów postanowił zrobić z taśmy klejącej piłkę, tak dla zabawy, żeby mieć co podrzucać leżąc na sofie. Był na tyle zadowolony z wyniku, że postanowił zrobić dzbanek do kawy. Kilka miesięcy później oblepił taśmą wszystko, co było w mieszkaniu, ze sobą włącznie.
Pierwszy raz Mark wyszedł ze swoją rzeźbą z domu w 2003. Była zbyt duża, żeby fotografować ją we wnętrzu, więc wyniósł ja na plażę.
Unosząca się na wodzie rzeźba zainteresowała przechodniów. Od tej pory Mark zaczął umieszczać swoje rzeźby w przestrzeni publicznej.
Mark stał się z czasem jednym z najbardziej znanych i charakterystycznych artystów street artu. Jest reprezentowany przez londyńską galerię Lazaridusa.
Swoje rzeźby pokazywał na całym świecie. Dwa lata temu był też w Polsce.
Jenkins jeździ i prowadzi w różnych krajach warsztaty, na których uczy, jak z taśmy klejącej robić rzeźby. Techniki tej można też nauczyć się ze strony www.tapesculpture.org.Oficjalna strona artysty: www.xmarkjenkinsx.com.
piątek, 9 stycznia 2009
Podsumowanie roku 2008
Nowy rok wypada zacząć od podsumowania poprzedniego. Przedstawiamy poniżej naszą(subiektywną) listę najważniejszych wydarzeń mijającego roku.
STREET ART W TATE MODERN
Pierwszy raz street art trafił do tak ważnej instytucji. Na ścianach Tate pojawiły się prace: Faile, JR'a, Nunca, Os Gemeos, Sixeart i Blu.
CANS FESTIVAL
Niemalże w tym samym czasie co Tate, Pictures on Walls i Banksy zorganizowali w Londynie własną wystawę - Cans Festival, który rozmachem i efektem końcowym zdecydowanie przebił Tate. W pierwszej odsłonie festiwalu, udział wzięli artyści posługujący się techniką szablonu. Polskę reprezentował M-city.
OBAMA NA ULICACH
Obama na ulicach pojawiał się w przeróżnych konfiguracjach. Do najgłośniejszych przedstawień Baracka Obamy należały: Lincoln-Obama Rona Englisha, Superman-Obama Mr. Brainwasha i Who Killed Barack Obama? Petera Fussa. Ale prawdziwą ikonę, która już przeszła do historii, stworzył Shepard Fairey.
JR W RIO
Najbardziej spektakularnym projektem mijającego roku, był projekt, jaki JR zrealizował w Rio de Janeiro. W tamtejszych slamsach na ścinach domów umieścił portrety kobiet z cyklu 28 Millimetres: Women.
BANKSY W AMERYCE
Banksy niczym Midas zamienia ściany, których dotknie w złoto, a właściwie w pieniądze. Głośna była styczniowa sprzedaż jego pracy wraz ze ścianą za ponad 208 tys. funtów. Od tej pory jego prace zaczęły znikać ze ścian odbijane wraz z tynkiem przez amatorów łatwego zarobku. A sam Banksy w zeszłym roku miał dwa mocne wejścia wUSA. Najpierw pomalował trochę w Nowym Orleanie, a potem otworzył sklep zoologiczny w Nowym Yorku.
STREET ART NA AUKCJACH
Streetartowe prace raz po raz pojawiały się na aukcjach sztuki współczesnej osiągając wysokie ceny. Szacowny dom aukcyjny Bonhams z Londynu postanowił pójść za ciosem i po raz pierwszy zorganizował aukcję w całości poświęconą jedynie street artowi. Wtedy jeszcze nie szalał kryzys, więc prace sprzedały się bardzo dobrze.
STREET ART W GALERIACH
W zeszłym roku miało miejsce kilka bardzo dobrych indywidualnych wystaw. U Lazaridusa wystawiał JR, w Black Rat Press - Nick Walker, d*face i Blek Le Rat, a w Lillian Baylis School - Faile. Wszystko w Londynie.
STREET ART W KSIĘGARNIACH
Z ciekawych pozycji wydawniczych zeszłego roku możemy polecić monografie: Blu 2004-2007 (Studio Cromie), Blek Le Rat (Thames & Hudson), a także albumik untitled (Pro-Actif Communications) skompilowany przez Garego Shove'a.
PRACUSIE
Najbardziej aktywni artyści zeszłego roku to Blu, c215, JR. Można ich było spotkać w różnych krajach, na różnych kontynentach, na wystawach, festiwalach i solo. Byli wszędzie i wszędzie zostawiali świetne prace.
W Polsce do najwazniejszych wydarzeń 2008 należy zaliczyć:
STREET ART WE WROCŁAWIU
Kuratorzy wystawy Out of STH we wrocławskim BWA zaprosili gwiazdy polskiego (M-city, Zbiok, Joe83, Fuss, Truth, Dwaesha) i europejskiego street artu (Blu, Remed, Beefree, Flying Fortress, 108). Wystawa miała i bardzo dobre i bardzo słabe akcenty, ale ogólne wrażenie było na duży plus.
NASI ZA GRANICĄ
Polski street art jest coraz bardziej zauważany i ceniony na świecie. Nasi artyści są chętnie zapraszani do udziału w różnego rodzaju imprezach. Prym w tym względzie wiedzie M-city (Cans Festival, Manifesta - Bolzano) i Peter Fuss (Primary Flight, Art Basel)
NASI W GALERIACH
W minionym roku powstała Galeria Zero Zer, w której stajni znalazła się cała śmietanka rodzimego street artu. A w stolicy załoga Vlepvnetu otworzyła [v]iuro, gdzie można przyjść, pooglądać, pogadać i się napić.
FUSS NA AUKCJI
Czaszka Petera Fussa sprzedana na aukcji w londyńskim Phillips de Pury. Pierwsza praca polskigo artysty street artu sprzedana w tak renomowanym domu aukcyjnym i od razu za masę kasy (ponad 19 tys. funtów).
STREET ART W MEDIACH
Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia, a teraz stało się faktem. Media dostrzegły istnienie street artu. Arteon poświęcił nawet cały numer street artowi. Pomińmy wartość merytoryczną większości tekstów, przemilczmy błędy i nieścisłości. Nieważne jak, ważne, że w ogóle piszą.
STREET ART W KOLEKCJACH
Street art został też zauważony przez polskich kolekcjonerów. W książce Piotra Bazylki i Krzysztofa Masiewicza Przewodnik dla kolekcjonerów sztuki współczesnej wśród polecanych artystów znaleźli się Truth, Fuss i Zbiok.